Pozimowa zmarzlina

Luty. Wprawdzie kalendarzowa wiosna nastanie dopiero pod koniec marca, ale już pierwszy marca kojarzy nam się z tą lepszą częścią roku. A luty? A luty to już prawie marzec… Pojawiają się pierwsze ciepłe dni, zapach wiosny i śpiew ptaków. I pierwsze wyjazdy motocyklistów na drogi.

Niestety nie mamy tak komfortowej sytuacji jak na przykład Hiszpanie, którzy jeżdżą niemal cały rok. Nasz sezon trwa kilka długich miesięcy mniej. Co za tym idzie, tracimy feeling z motocyklem i wraz z nadejściem wiosny… Musimy ruszyć głową i dać sobie trochę czasu na „wjeżdżenie”. Zadanie dodatkowo utrudnia fakt, że nawierzchnia jest nie tylko zimna (w nocy wciąż są jeszcze mrozy, a w dzień nie zawsze świeci słońce) ale także brudna, dziurawa i pełna soli drogowej.

Honda CBR954RR
Wbrew temu o czym marzymy, czyli o ciepłych i suchych dniach, potrzebny jest również ulewny deszcz, który nieco spłucze cały syf, który leży na drogach. To pierwsza sprawa. Druga – potrzebny jest czas. Nam. Zupełnie inaczej jeździ się w okresie, w którym na motocyklu spędzamy całe dnie, jeden po drugim, a inaczej w sytuacji, gdy wsiadamy po kilku miesiącach/tygodniach przerwy. Jasne, tego się nie zapomina, ale dobry feeling wymaga ponownego przystosowania organizmu do konkretnych ruchów i zachowań. Nawet zawodnicy MotoGP po zimowej przerwie nie kręcą od razu rekordowych okrążeń, powiem więcej, początkowo jadą bardzo powoli i stopniowo przyzwyczajają się do prędkości i złożeń. A oni mają naprawdę BARDZO komfortowe warunki (nawierzchnie, motocykle, opony).

Nie będę nikogo pouczać, bo sama jest świrem, ale czas na doskonalenie umiejętności i przekraczanie granic dopiero będzie. Wstęp do wiosny dobrze potraktować… jak wstęp, czyli czas na rozjeżdżenie. Nikomu nie każe jeździć 50km/h, ale latajcie z głową i szczególną uwagą. Tym bardziej, jeśli macie opony sportowe, które wymagają dogrzania, by odpowiednio „kleić”. Głupi błąd na początku sezonu może odebrać kolejne kilka tygodni jazdy (nawet nie wspominam o zdrowiu, bo to jest oczywista oczywistość), a tego chyba byśmy nie chcieli…

Honda CBR954RR
Wyzwanie polega na tym, że po zimie jesteśmy spragnieni jazdy, ale warunki są dużo gorsze niż latem, kiedy jesteśmy już objeżdżeni. Czyli poziom trudności wzrasta dwukrotnie. Co nie oznacza, że nie można zimniejszego asfaltu wykorzystać do treningów czy poprawiania umiejętności – śliski asfalt wymaga wyższego skilla w wielu sytuacjach. Można potrenować na przykład jazdę w poślizgu. Nie mam na myśli wpadnięcia przy 5 stopniach Celsjusza do miasta i driftu między autami – raczej bezpieczne miejsce i najlepiej równie motocyklowo pokręcone towarzystwo. Popisy dla szerszej publiki lepiej zachować na później ;)

I na koniec coś co powtarzam od jakiegoś czasu z uporem maniaka – ogumienie. Uważajcie na typowo sportowe opony, szczególnie wiosną i jesienią. Jeśli nie jeździcie po torze i nie szalejecie na ulicy to nie warto pakować się w gumy, które w warunkach waszego użytkowania nigdy się nie dogrzeją i będą dla was po prostu niebezpieczne. Nie chodzi o to, żeby się chwalić posiadaniem potorówek – chodzi o to, żeby opona gwarantowała jak najwięcej przyczepności.

Honda CBR954RR
Tak więc na spokojnie – pewnie część z was ma jakieś ambitne plany na nowy sezon, chce coś poprawić w swojej jeździe, coś osiągnąć, nauczyć się nowych tricków. Nic na siłę. Przedwiośnie to dopiero przedbiegi. Genialnie, jeśli podczas kalendarzowej zimy mamy w ogóle okazję wyjechać i pokręcić się motocyklem po drogach. Na poważne treningi przyjdzie czas. Póki co warto jeszcze pomyśleć nad tym, co możemy poprawić w swoim motocyklu i jak przygotować go do długiego i owocnego sezonu :)

Dodaj komentarz