Archiwa tagu: Redding

WANT IT!

Już czwartek, a ja jak zwykle wyhodowałam sobie spore zaległości. Mam jeszcze do napisania krótki test Yamahy FZ8 Fazer, którą miałam w ubiegły weekend. Ponadto nadchodzące „wolne” zapowiada kolejną ciekawą maszynę do sprawdzenia.. i tym razem będzie to coś z zupełnie innej półki niż motocykle opisywane dotychczas.

Ponieważ cierpię na chroniczny brak czasu.. a właściwie siłą od bloga odciąga mnie pogoda, musicie wybaczyć opóźnienia. Wolę korzystać z ciepła i słońca, niż klepać w klawiaturę tym bardziej, że Wy również wolicie łapać promienie słoneczne zamiast czytać moje wypociny. Nie mogę sobie jednak odmówić opisania obecnej sytuacji w Moto2 oraz moich refleksji odnośnie siły ludzkiego zaangażowania i motywacji.

Ci, którzy interesują się Motocyklowymi Mistrzostwami Świata pewnie kojarzą, z kim związany jest tytuł tego wpisu. Tych, którzy nie są zainteresowani wyścigami zachęcam do przeczytania, bo nie będzie opisu poprzedniego wyścigu, zapowiedzi kolejnego, ani liczenia punktów. Będzie kilka słów o celach i planach. Scott Redding, urodził się 4 stycznia 1993. Jest więc bardzo młodym zawodnikiem. Jego najpoważniejszy rywal w walce o mistrzostwo klasy Moto2 to dwa lata starszy Pol Espargaro. Hiszpan miał szansę na triumf już w ubiegłym sezonie, jednak wtedy jego plany pokrzyżował Marc Marquez. Patrząc na wyniki MM93 w MotoGP, Espargaro nie powinien czuć wstydu. Powróćmy jednak do Reddinga. Zawodnik MarcVDS wyrobił sobie sporą przewagę nad Polem i na trzy wyścigi do końca mistrzostw niektórzy zakładali już na jego głowę zwycięską koronę. Do czasu. Niestety, podczas kwalifikacji do Grand Prix Australii w ubiegły weekend, Scott wywrócił się i złamał nadgarstek.

Marc MarquezMarc Marquez w sobotę ma szansę zdobyć tytuł mistrza świata w klasie MotoGP. Walka o pierwsze miejsce w Moto2 prawdopodobnie będzie się toczyła do ostatniego wyścigu.

Prognozy były fatalne. Mówiło się, że Brytyjczyk wróci do ścigania dopiero na ostatni wyścig. Do końca pozostały dwa. Oznaczało to, że w Walencji Redding z dużą dozą prawdopodobieństwa rywalizowałby jedynie z Esteve Rabatem o drugie miejsce, ponieważ Espargaro wykorzystał nieobecność Scotta w Australii i pewnie wygrał. Tym samym to Pol wskoczył na pozycję lidera klasyfikacji generalnej Moto2. Zrobiło się nerwowo, a kolejna strata punktów przez Reddinga nie wchodziła w grę – gdyby zabrało go również w Japonii, Espargaro z pewnością mógłby już na Motegi świętować tytuł mistrza świata. W tej sytuacji Redding nie miał wyjścia – musiał wrócić do ścigania po niecałym tygodniu leczenia fatalnie złamanego nadgarstka. I wraca, choć kosztowało go to wiele zdrowia, a jeszcze więcej z pewnością straci podczas jazdy.

Przez cały tydzień Redding wrzucał na Instagram i Twittera zdjęcia z treningów oraz motywujące cytaty. Dawał z siebie 100% podczas rehabilitacji, z zaciśniętymi zębami znosił ból. Liczyło się tylko jedno – wrócić do pełni sił i polecieć do Japonii walczyć z Espargaro. Dla Scotta to niezwykła szansa na spełnienie marzeń. I prawdopodobnie ostatnia okazja na wywalczenie tytułu w klasie Moto2, ponieważ w przyszłym roku Brytyjczyk będzie się ścigał w MotoGP. Czy uda mu się wystartować i ukończyć wyścig? Póki co, niczego nie możemy być pewni. Tydzień temu ze złamaną kostką próbował pojechać Stefan Bradl. Niemiec odpuścił już po pierwszym treningu wolnym. Oby nadgarstek Reddinga wytrzymał trudy weekendu, a sam zawodnik zafundował nam piękną walkę z Espargaro. Swoją drogą to właśnie Hiszpan był jedną z osób, które życzyły Brytyjczykowi powrotu na tor już w Japonii. Argumentował to chęcią walki na torze i satysfakcją z pokonania zdrowego rywala. Czapki z głów dla obu!

Jakie wnioski możemy wyciągnąć z tej historii my, zwykli śmiertelnicy? Że zawsze warto walczyć do końca. Nawet, jeśli poniesiemy porażkę, będziemy mieć świadomość, że daliśmy z siebie wszystko. Ból, bezsilność, wyczerpanie – to wszystko jest chwilowe. Wstyd z wycofania się bez podjęcia rękawicy pozostanie i nie minie. Dlatego warto robić wszystko, bo osiągnąć swój cel – nie ważne jak wiele będzie nas to kosztowało.