Archiwa tagu: nauka

Pora na obserwatora

Podczas gdy ja poddaje się intensywnej rehabilitacji, inni korzystają z uroków sezonu i podnoszą swoje umiejętności. Brzmi jak senny koszmar, ale ponoć z każdej sytuacji można wyciągnąć coś pozytywnego. W związku z tym nie próżnuje i wybrałam się na tor ze swoją ekipą. W roli obserwatora, trenera, fotografa i marudy.


W sumie mam po tym wyjeździe sporo wniosków. Nitkę obiektu znam dosyć dobrze, bo jeździłam na nim trzy razy. Dzięki temu mogłam podejść do obserwacji nieco bardziej profesjonalnie, a wyciągnięte wnioski zastosować nie tylko by poprawić jazdę innych, ale też swoją. To jak z tym torem, opłaca się jechać i tylko patrzeć, czy nie?


Tylko patrzeć zapewne nie, ale oglądać i analizować już tak. Nie czarujmy się, na torze w Starym Kisielinie nie jeżdżą gwiazdy MotoGP i każdy popełnia sporo błędów na każdym okrążeniu. Tak naprawdę wyłapywanie ich to bardzo ciekawe zajęcie, a przy okazji duża szkoła. Nie tylko widać co poszło nie tak, ale też dlaczego. Krótki, techniczny obiekt brutalnie weryfikuje każde złe wejście, nieodpowiednią pozycję, zamknięcie gazu w zakręcie itd.


Stojąc z boku widzi się dużo więcej. Ma się więcej czasu. Można porównywać poszczególnych zawodników na bieżąco. Okazuje się, że nie tylko ja, stojąc i obserwując, sporo na tym zyskałam. W sytuacji kiedy jeździłam, skupiałam się tylko na sobie. Teraz cała uwaga poszła w stronę chłopaków. I zrobili spory postęp. I wizualny, i czasowy. Co gorsza, niedługo będą szybsi niż ja. Cóż, taki już los „trenera”. Muszę się szybko zbierać, bo konkurencja nie śpi :)

A jakiego rodzaju to były uwagi? Prozaiczne.

– Głowa niżej, ciągnij ją w stronę zakrętu
– Równo gaz, równo! I na wyjściu odwiń
– Za szybko wchodzisz a później Cię wypluwa, wolniej!
– Na wyjściu pełne kotły, za mało dajesz gazu!
– Nie składaj motocykla tak mocno, zwieś się bardziej!
– Patrz gdzie jedziesz, nie pod koło!
– Ten zakręt jedziesz złą nitką, ogarnij
– Za mocno hamujesz, opóźnij trochę!
– Wysuń trochę łokieć

I tak dalej, i tak dalej. I jadą, jadą coraz lepiej. A ja sama wiem jak jechać i jak nie jechać. Teraz wyleczyć się i zastosować w praktyce. A wam gorąco polecam małe, techniczne tory. Jeden dzień uczy nieraz więcej, niż rok na ulicy :) Może by tak zacząć szkolić za parę lat, hm?


PS. Nie trzeba być wybitnym, żeby pojechać na małym tor. To naprawdę świetne miejsce do nauki. Nie polecam początkującym Brna, ale tory kartingowe są jak najbardziej odpowiednie dla każdego!