Archiwa tagu: doskonalenie

Rozwijaj się człowieku

Szkolenie i doskonalenie techniki jazdy motocyklistów w Polsce to wciąż temat, który leży głęboko pod ziemią. Wprawdzie pojawia się coraz więcej szkoleń, track day’ów, instruktorów, imprez czy wyjazdów, ale to wciąż kropla w morzu potrzeb.

Zdajemy prawko. Zaczynamy jeździć po ulicy. W miarę szybko „łapiemy” o co chodzi. I już po jakimś czasie czujemy się jak połączenie Rossiego z Marquezem. Jazda między samochodami niczym Ninja wymaga refleksu i pewnych umiejętności, ale w porównaniu do tego, co potrzebne jest na torze, to mały pikuś. Niestety, większość początkujących nie do końca zdaje sobie z tego sprawę. Jazda gwiazd MotoGP nie wygląda wcale w telewizji aż tak ekstremalnie trudno, a przecież ja już prawie schodzę na kolano na ulicy… No właśnie, prawie.


Na pewno wpływ na to, co dzieje się w naszym kraju, ma pogoda. Ale tego nie jesteśmy w stanie zmienić. Mamy za to wpływ na to, co sami robimy ze swoim życiem i motocyklową „ścieżką kariery”. Oczywiście wyjazdy na tor to dosyć trudny temat z powodów finansowych, a zima zimą pozostanie (chociaż ostatnio mamy wyraźnie globalne ocieplenie), ale zawsze możemy robić „coś”. Alternatywą na mroźne miesiące z pewnością mogą być małe halowe tory kartingowe i słynne pity lub też nowość, czyli Kayo. Ciężko jest namówić do jazdy kogoś, kto nigdy na żadnym z powyższych nie siedział i uważa, że to „za małe” i „niepotrzebne na sporta”. Wystarczy jednak spojrzeć na to, jak bardzo jazda na tego typu sprzętach pomogła Danielowi Blinowi, żeby naszły nas refleksje. Wbrew pozorom każdy typ motocykla uczy czegoś, co przekłada się na nasze umiejętności jako takie. Na pitach można np. świetnie wyczuć uślizgi, albo przynajmniej zacząć je stosować, bez większego stresu. Kayo za to męczy naszą pozycję, bo każdy najmniejszy błąd odbija się zdecydowanie mocniej na samej jeździe, niż na dużym motocyklu.


To zimą, a latem? Idealnie byłoby pojeździć po torach, żeby obnażyć swoje słabości i móc nad nimi pracować. Jeśli jednak ktoś nie ma takich możliwości, może spróbować Gymkhany, a mówiąc prościej pokręcić się między pachołkami po placu. Z pozoru wygląda to na łatwe, ale polecam obejrzeć, co robią mistrzowie tej „dyscypliny” ze swoimi maszynami. Kosmos. Takie umiejętności bardzo przydają się w ruchu ulicznym, zresztą, każdy krok do przodu może nam kiedyś uratować życie i warto o tym pamiętać. Zagrożenia nie wyeliminujemy nigdy, ale można robić wszystko, żeby w nas samych tkwiło jak najmniej zagrożeń.


Najważniejsze, to być w stosunku do siebie nieco krytycznym. Ta pasja nie wybacza błędów i dobrze, gdy wiemy, jakie są nasze słabe strony i nad czym powinniśmy pracować. I robić to, cały czas, sezon w sezon i na każdym wyjeździe. Bo to droga, która nigdy się nie kończy. Uda nam się poprawić pozycje w zakręcie, to słabsze będą hamowania, albo za późno odwijamy gaz, albo nierówno w zakręcie, albo patrzymy tam gdzie trzeba, albo nie wejdziemy w zakręt bokiem, albo… Albo milion innych.

Zachęcam, namawiam, motywuję i w ogóle proszę Was o to, żebyście brali słowa „mądrzejszych” poważnie i pracowali nad sobą w każdym sezonie. Naprawdę warto. Dla własnej satysfakcji i własnego bezpieczeństwa.