Zainspirowana wydarzeniami z ostatnich dni… Postanowiłam spojrzeć na „tytułowy problem” z kilku perspektyw. Jak to jest z tą zimą? Niektórzy chowają motocykle głęboko do ogrzewanych garaży już w październiku, szumnie ogłaszając winter break, inni znów katują siebie i swoje sprzęty nawet w minusowych temperaturach, wystarczy im suchy asfalt (a niekiedy nawet bez tego sobie radzą). To jak to jest? Jeździć, nie jeździć?
Zmienna pierwsza: sport a supermoto
Celowo nie wspominam nawet o crossówkach i endurakach, bo oczywistym jest fakt, że na „terenowych” motocyklach zimą się jeździ. Jedni mniej, bo marzną, inni więcej, bo lubią. Ale można, bez problemów. Schody zaczynają się dalej, czyli mniej więcej tam, gdzie pojawiają się opony niekostkowane. Supermociaki to konstrukcje zdecydowanie bardziej mobilne i mniej sztywne jak sportowe plastiki, a co za tym idzie, bardziej uniwersalne. Poza tym charakterystyka ich pracy jest zupełnie inna. Generalnie więc, użytkowanie ich w bardziej zróżnicowanych temperaturach jest łatwiejsze i raczej przyjemniejsze, niż sportów. W tym momencie użytkownikom szlifierek na pomoc przychodzą…
Zmienna druga: opony
Nie jest tajemnicą, że Supercorsa nie rozgrzeje się przy zerze stopni. Ba, nawet przy dziesięciu. Co za tym idzie jazda ścigaczem na takiej gumie zimą jest po prostu niebezpieczna. To, że ślizga się tył, to jedno, ale przód też zupełnie nie klei. Trzeba jeździć znacznie bardziej zachowawczo i wolniej. Pytanie, czy jazda ma być walką o przetrwanie, czy po prostu chcemy nakurwiać pełnym ogniem. Jeśli to drugie, to opony które wspaniale spisują się latem, zimą mogą nas zwyczajnie zabić. Co zrobić? Jest jedno kontrowersyjne rozwiązanie, a zwie się wet. Opony deszczowe kleją zdecydowanie lepiej niż zwykle w niższych temperaturach. Minusy? Latem (pomijając mokrą nawierzchnię) się nie przydadzą, a o dobre używki ciężko, bo mało kto ich używa. A jak używa, to dojeżdża zazwyczaj do końca. A nie jest to trudne, co jest kolejnym negatywem takiego wyboru. Nieco cieplej i full wety znikają w oczach, zresztą, nawet jak jest zimno ich żywotność nie powala.
Zmienna trzecia: nawierzchnia
Wywód należałoby zacząć od tego, że stan polskich dróg pozostawia wiele do życzenia, ale to zapewne każdy wie, więc pomińmy kwestie oczywiste. Zimą generalnie na nawierzchni mamy więcej różnorakiego brudu, piasku, zaschniętego błota. Poza tym częściej można natknąć się na niespodzianki typu kałuża w niespodziewanym miejscu, pęknięcie asfaltu i inne takie ciekawostki. Do tego pojawiająca się po nocy wilgoć, która nie znika szybko. Trzeba mieć się na baczności na każdym kroku, nawet jak wydaje się, że jest całkiem przyzwoicie.
Zmienna czwarta: odczucia kierownika
Im zimniej, tym więcej ciuchów na sobie. Im więcej ciuchów, tym bardziej skrępowane ruchy. A jeśli odpuścimy sobie te dodatkową warstwę to ruszamy się żwawiej, za to jest nam zimniej, co też problemu nie rozwiązuje – wtedy mięśnie się spinają. Każdy na pewno przeżył kiedyś „zblokowane” mięśni z zimna – czasem nawet ciężko jest puścić klamkę sprzęgła. Nie ma się co rozwodzić na tym, czy to bezpieczne – wiadomo, że nie. Nasze ruchy są zdecydowanie wolniejsze, więc i wolniej jesteśmy w stanie zareagować.
Zmienna piąta: sytuacja
Na pewno czym innym jest treningu stuntu czy gymkhany na placu, a czym innym ostre szarże po mieście, gdzie oprócz nas, porusza się jeszcze kilka, kilkanaście, kilkadziesiąt lub kilkaset pojazdów. Każdy z nich to potencjalne zagrożenie. Poza tym nawierzchnię placu poznajemy szybko i nic nas nie zaskoczy. Co innego robiąc kilkadziesiąt kilometrów. Niektóre miejsca są nasłonecznione i zdążą wyschnąć, niektóre tkwią w cieniu, to znów na jakimś fragmencie jezdni spotykamy kilogramy błota, bo akurat jakieś auto z uwalonymi oponami wyjechało tam z podporządkowanej. Standard.
Wnioski? Każdy robi to co lubi. Jeden schowa bajka do garażu i zatrzaśnie na trzy spusty, stawiając go wcześniej na centralce i podłączając do prostownika. Drugi będzie latał całą zimę, a przynajmniej w te dni, w które będzie się dało. Które rozwiązanie jest lepsze? Raczej sprawa indywidualna. Mając świadomość zagrożeń, można się pobawić dobrze i zimą. Byle wszystko robić z głową. Przesada w żadną stronę nie jest dobra. A Wy, latacie zimową porą? :)