Nowy rok, nowa ja. Nowy wpis z kategorii psychologicznej. Zawsze wplątuje motocykle w tematy życiowe, bo uważam, że można w tej pasji znaleźć sporo analogii do naszego istnienia na tym ziemskim padole. Do rzeczy.
Jesteśmy jacy jesteśmy. Jedni bardziej ambitni, drudzy mniej, jedni bardziej przebojowi, inni skryci, jedni szczerzy do bólu, a inni do bólu zakłamani. Nie ma recepty na to, jak być szczęśliwym i tak naprawdę żadne cechy charakteru tego nie gwarantują – ani te pozytywne, ani negatywne. I Ci „dobrzy” i Ci „źli” popełniają w życiu błędy. „Grunt to wyciągać wnioski” – mawiają.
Załóżmy, że jeżdżę motocyklem sportowym po drodze. Nagle okazuje się, że na torze dostaje baty, a wydawało mi się, że dam sobie radę. Dobrze wychodzą mi prawe zakręty, ale lewe fatalnie. Kumpel świetnie i późno hamuje, a ja szybko odkręcam gaz. Ja jeżdżę lepiej w środku zakrętu, a on lepiej radzi sobie na wejściach. Mnogość zmiennych jest tak duża, ze zawsze ktoś w czymś będzie dobry, a w czymś innym słabszy. Trzeba pracować nad sobą, żeby te gorsze rzeczy poprawiać. W kółko i bez końca, bo w życiu zawsze znajdzie się coś co można robić lepiej.
Wracając do żywota. Nie ma ideałów, nie ma ludzi doskonałych. Każdy ma jakiejś słabe strony. Recepta jest na to tylko jedna. Starać się robić wszystko, by być lepszym, ale przy tym mieć tolerancje dla innych, bo każdy toczy swój bój. Prawdziwa miłość zaczyna się wtedy, kiedy akceptujemy słabsze strony drugiej osoby i wspieramy ją w życiu – w tym co robi i w tym jak walczy ze swoimi własnymi słabościami. Bo każdy z nas ściera się z kompleksami (mam za duże uszy, za mały nos, za grube uda, za małego bicka, za bardzo obwisłe cycki, brzydką twarz i krzywe kolana), z lękami (od pająków przez otwarcie na drugiego człowieka), z obawami (czasem nawet o własne zachowanie w stosunku do innych). Każdy z nas to wulkan emocji pozytywnych i negatywnych. I czasem wybucha.
Tak wielu rzeczy nie potrafię i w wielu jestem słaba, że nie da się tego policzyć. Mam setki cech kategoryzowanych jako złe. Tak, tak mam. Każdy z nas tak ma, tylko nie każdy się do tego przyznaje. Przed innymi i przed samym sobą. Tyle samo mamy też dobrych i mocnych stron. Jedne warto pielęgnować, nad drugimi pracować. Kompleksy niejednemu zniszczyły życie, a przynajmniej odebrały szansę na coś fajnego, lepszego. Podobnie strach. Nie bójcie się próbować, nawet jeśli nie wyjdzie. Ja ostatnio spróbowałam, zaryzykowałam i odniosłam wielką porażkę. Ale w gruncie rzeczy, chociaż przegrana boli, cieszę się że to zrobiłam Nigdy nie dowiedziałabym się, czy było warto. Może uciekłoby mi coś bardzo ważnego.
Kończąc motocyklowo – mamy 2018 rok. Nowy sezon się zbliża (dla niektórych już trwa). Nie bójcie się realizować swoich marzeń, nawet tych skrytych. Chcielibyście spróbować sił na crossie, ale boicie się wyśmiania – nie żartujcie, jedźcie! Tor? Jedźcie! Nauka gum? Próbujcie. Nie spróbujecie, to nigdy nie przekonacie się, co straciliście. Może nic? Może. Ale i tak warto było spróbować :)