Czego życie uczy, czyli szpitalne refleksje połamańca

Troszku pechowy ten sezon. Kontuzje dopadły już sporo osób w moim otoczeniu. I tak mi było ich szkoda, że aż sama się roztrzaskałam. No bywa, Nie będę narzekać, że wiosna 2017 mogła się zacząć nieco lepiej. Stało się, to się stało.

W stopie mam istny Meksyk, taki, że przed złożeniem ciężko było się połapać, która kość jest która. Później dopadła mnie jeszcze radosna wiadomość, że rewelacji nie ma też z kolanem. Kilka dni w szpitalu, potężna lekcja cierpliwości i pokory… A teraz wielkie wyzwanie. No to idę w to!

Jeśli chodzi o refleksje, to po pierwsze, fajnie byłoby się nie rozwalać. Ale już jeśli jest jak jest, rewelacyjnie jest mieć przyjaciół. I znajomych. I w ogóle ludzi wokół siebie. Niby banał, ale docenia się to dopiero wtedy, kiedy jest kiepsko. Od pierwszych chwil po wypadku nie miałam nawet czasu zastanowić się nad tym, jak słabo jest. Co chwile ktoś wpadał, ktoś dzwonił, ktoś pytał internetowo… Ale te osobiste wizyty były najcenniejsze. Bo właśnie wtedy, kiedy zdrowie kuleje, drugi człowiek okazuje się być najważniejszy. I to, żeby po prostu był.

Po drugie. Wiele osób pytało mnie, czy teraz rzucę motocykle. Tych „niejeżdżących” oczywiście. Otóż nie. Powiem więcej, powrót na motocykl to jedna z moich największych motywacji do pracy i rehabilitacji. Już szukam nowego litra, planuje się w wolnych chwilach (a tych będę mieć wyjątkowo dużo) nadal uczyć mechaniki, działać w garażu na ile zdrowie pozwoli. Po prostu tak jest. Nie da się tego wytłumaczyć. Ktoś napisał na fanpage’u, że z hobby można się wyleczyć, a z pasji nie. Całkiem możliwe.


Po trzecie. Motocykliści to chorzy ludzie. Nikt z grona jeżdżących znajomych nawet nie pomyślał przez moment, że przez glebę ścigaczowanie mi przeszło. Co więcej, wyznacznikiem „wyzdrowienia” jest powrót na motocykl. Nie pytają kiedy będę sprawna, tylko kiedy wsiądę na moto. Bo to jednoznaczne.

Noga usztywniona od dołu do samego uda (gips plus orteza) to mega wymagająca sprawa. Najprostsze czynności życiowe typu mycie, stają się gigantycznym życiowym wyzwaniem. Można sobie sporo w głowie przewartościować. Nigdy nikomu nie powiem, że polecam, ale za to zasugeruje, by cieszyć się z każdej chwili w zdrowiu. Nigdy nie wiadomo, kiedy los nam je zabierze. A dopiero wtedy docenimy „stan równowagi”. Brzmi jak kazanie, ale poważnie. Obyście się nigdy o tym nie przekonali :)

Na koniec napiszę, dlaczego w ogóle opisuje swoje „przeżycia”. Wbrew sugestiom niektórych, nie chodzi o fame. Ale liczę się z tym, że im więcej osób czyta, tym więcej hejtuje. Naturalna sprawa. Jestem po psychologii, chociaż w zawodzie nie pracuje i nigdy nie będę – ale patrze na świat dosyć specyficznie. Lubię ludzi, lubię obserwować rzeczywistość i pokazywać, że życie to nie tylko egzystencja w szarej, smutnej rzeczywistości. Skoro zdarzył się wypadek… Nie zamierzam wam wciskać, że się z niego cieszę. Ale nie daj Bóg się nie załamuje. Traktuje to jako kolejne, potężne życiowe wyzwanie. Mam wokół siebie świetnych ludzi, którzy mnie wpierają kiedy mam chwile załamania (tak tak, też je mam). Dlaczego więc mam ukrywać, że dzieje się coś złego? Że teraz jest i będzie ciężko? Życie to nie tylko bajka i ładne zdjęcia laski latającej na gumie. Wiem, że „internety” kochają kreację. Ja walę wprost. Jestem człowiekiem, takim samym jak Wy wszyscy. Teraz jestem pod wozem, ale nie przestaje kochać pasji. I nie zamierzam z niej rezygnować. Może ktoś, za pare miesięcy lub lat, trafi na te wpisy i dadzą mu one kopa do walki o zdrowie po wypadku? Motocykle są wspaniałe, ale „taki sport”. Gleby to nieodzowna jego część. Nikomu ich nie życzę, ale jeśli ktoś jeździ dużo i długo, to po prostu go to czeka. Co nie znaczy, że warto rezygnować. Życie jest zbyt krótkie żeby rezygnować z robienia rzeczy, które się kocha :)

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie z Twittera

Komentujesz korzystając z konta Twitter. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s