Torowanie dla każdego

Mówi się, że realia przygniatają i w Polsce mało kogo stać na zabawę w poważne torowanie. Racja, dla standardowego Kowalskiego koszty bywają kosmiczne. Nie oznacza to jednak, że przeciętny Polak nie mogę sobie pozwolić na to, żeby pojeździć motocyklem po torze. Może.

Co tak naprawdę jest nam potrzebne, żeby z powodzeniem pobawić się na mniejszym lub większym owalu? Pieniądze. To na pewno. To, o jakiej kwocie mówimy, zależy od wielu czynników. Przede wszystkim od tego, ile mamy na koncie… I ile chcemy wydać. W wersji najtańszej wystarczy tani motocykl drogowy, strój, paliwo, drobne na opłacenie toru, drobne na dojazd na miejsce… I mamy. Tyle, że nie polecam jazdy na kołach, bo taki wypad może się dla nas nadspodziewanie źle skończyć. Wystarczy lekki uślizg, który spowoduje oberwanie klamki albo co gorsza wyciek oleju i będziemy w czarnej głębokiej. Więc jak to ugryźć? Poniższa „wersja” to moja propozycja, oczywiście torujący mogą się ze mną zgodzić lub nie. Wymienię to, co sama zabieram… I co polecam. Ostateczna konfiguracja zależy od was : )

Pakiet podstawowy – sprzęt
Motocykl. Tak naprawdę można jechać czymkolwiek co jeździ i jest sprawne. Małe i krótkie obiekty często preferują nawet maszyny typu Supermoto, bo są na tych torach po prostu szybsze i zabawa jest przednia. Sama jednak jeżdżę sportami, więc skupię się na sportach. Tak naprawdę na początku przygody nie jest potrzebny wypasiony ścigacz z najwyższej półki. Relikty typu stara Yamaha R6 na gaźnikach, stary GSX-R czy też legendarne już Kawasaki ZXR400 (radzę zwrócić uwagę – ten mały pomiot szatański ma nawet zawieszenie typu upside-down!) spokojnie dadzą radę. Ba, lepszy zawodnik objedzie na nich nie tylko sześćsetki, ale też litry. Poważnie. Powiem więcej. Nawet maszyną 125ccm jesteście w stanie złoić tyłek niejednemu kozaczkowi na nowiutkim, szybkim ścigu. Pamiętajcie o tym, że na torze niezbędne jest przede wszystkim to, żeby motocykl był sprawny – szczególnie hamulce, zawieszenie, łańcuch. Jeśli chodzi o większe tory takie jak Brno, Slovakiaring, Pannonia Ring, Most, Rijeka itd., to każdy motocykl przed wjazdem na taki obiekt musi przejść podstawowe badanie techniczne i otrzymać stosowną naklejkę. Bez tego nie ma szans, żeby jeździć. Takie badanie odbywa się zawsze rano, przed startem sesji treningowych. W polskich realiach restrykcyjny jest chyba tylko Poznań, szczególnie mam tu na myśli normy głośności (poza naszym krajem się tego nie sprawdza…). W późniejszej fazie zaawansowania (bądź przy wzroście torowego budżetu) warto zainwestować w owiewki torowe (mniejsze straty w razie gleby). Kolejne etapy modyfikacji pochłaniają coraz to większe kwoty, a zawierają w sobie tak „tuning mechaniczny” (moduł tuningowy, quickshifter, inne mapy, kompletny układ wydechowy renomowanej firmy itd.) jak i poprawę ergonomii (szersza kierownica, sportowe regulowane sety itd.). Ale to wszystko nie jest konieczne, żeby wybrać się na tor. Ba, nie jest konieczne, żeby wykręcić dobry czas. A, zapomniałabym – tak w motocyklach „torowych” jak i „drogowych” używam stompgripów i przyznam szczerze, nie wyobrażam sobie bez nich komfortowego podróżowania :)

Suzuki GSX-R 600K5 + Honda CBR600RRMotocykl? Byle czym, byle sprawnym!

Pakiet podstawowy – ubiór
Na niektóre, mniejsze obiekty, można czasem wjechać „jak stoicie”, czyli nawet w jeansach motocyklowych. Osobiście polecam zainwestować w kombiaka – to, czy będzie on jednoczęściowy czy dwuczęściowy, nowy czy używany, zależy od was i od budżetu. Sama kupiłam używanego jednoczęściowego Ixona (użytego przez poprzednią właścicielkę raz… fart), bo wiedziałam, że chcę pojeździć po dużych torach i nieco poważniejszych eventach, gdzie często wymagany jest strój jednoczęściowy. W większości przypadków wystarczy dwuczęściowy, który przekonuje wielu ze względu na to, że jest nieco wygodniejszy, a przede wszystkim praktyczniejszy także na ulicy. Ja na ulicy jeżdżę w zwykłych spodniach i trampkach, więc się nie wypowiadam. Wybór należy do was. Byle był to kombiak. Używki porządnych firm można wyrwać w naprawdę niezłych pieniądzach. Do tego must have – porządny kask (z zapięciem DD), dłuższe rękawice sportowe skórzane (polecam, bo w krótkich się nieprzyjemnie szlifuje), buty sportowe wysokie. Firma, jakość, koszt – również zależy od budżetu. Do tego gorąco polecam dobrej jakości bieliznę termoaktywną. Raz, że nieco podwyższa ona komfort jazdy w upałach, a dwa.. Ubieranie, a przede wszystkim ściąganie skóry ze spoconego ciała to mission impossible bez termo pod spodem. Serio.

Honda CBR600RRUbiór na torze to podstawa

Pakiet podstawowy – gadżety
Co jeszcze warto mieć? Przede wszystkim podstawowe narzędzia. Choćby po to, żeby na miejscu odkręcić tablicę, przykręcić coś co się odkręciło, zrobić małą reperację na szybko… Powodów może być tysiąc. Do tego niezawodny zestaw trytki + power tape. Jeśli przyjdzie wam zmierzyć się w tempie ekspresowym z popękanymi owiewkami, lampami, czy też innymi dziurami w kombinezonie, zrozumiecie moc tych dwóch genialnych wynalazków ludzkości.

Kawasaki ZX10RMoje Kawasaki ZX10R na Pannonia Ring – maj 2015 :)

Osobiście zawsze zabieram ze sobą na tor koce grzewcze, a co za tym idzie również podnośniki przód + tył oraz przedłużacz i rozgałęźnik (nigdy nie wiadomo, jak daleko od Twojego miejsca na padoku będzie prąd). Powód jest prosty. Zawsze jeżdżę na sportowych oponach typu Supercorsa czy D211/D212. Zdecydowanie lepiej się czuje, gdy są dogrzane od początku. Zresztą, jakość jazdy to niebo a ziemia.

Suzuki GSX-R 600 K5Dla mnie koce to podstawa!

Skoro przy oponach jesteśmy – jeśli macie sportowy motocykl, nie oszczędzajcie kasy na ogumieniu. Przy dużych złożeniach i konkretnej jeździe opony robią naprawdę OGROMNĄ różnicę. Na kartoflach można sobie pyrkać turystycznie, ale w momencie, gdy chcemy przekraczać granicę (nasze granice), nie wolno się bawić w półśrodki. Kiedyś było mi wszystko jedno na czym jadę, teraz muszę się czuć komfortowo, czuć, że przód klei na hamowaniach, że nie tracę przyczepności w złożeniach. Chyba, że sama przegnę. Nie da się zrobić postępu, gdy cały czas boisz się, że upadniesz, bo nie czujesz, że motocykl dobrze trzyma się asfaltu. Po prostu nie.

SlovakiaringNasz artystyczny nieład w padoku – Slovakiaring lipiec 2015 :)

Jeśli decydujecie się na koce i dobre opony, to przydaje się też manometr. Początkujących kierowcy często w ogóle nie zwracają uwagi na ciśnienie w oponach, a ono jest równie ważne jak dogrzanie (w zasadzie ma ogromny wpływ na temperaturę). Warto sprawdzić, jakie ciśnienie i jaką temperaturę konkretnych opon zaleca producent, a właściwie przy jakiej temperaturze konkretna opona zachowuje się (klei) najlepiej. Nie będę wchodzić w szczegóły, ale faktem jest, że podczas jazdy po torze używa się niższych ciśnień niż na ulicy. Pod wpływem temperatury ciśnienie opony wzrasta, więc jeśli na zimnej gumie napompujemy 2,5 bara, na ciepłej będzie miała ciśnienie jak przed wybuchem… I będzie się ślizgać.

Suzuki GSX-R 600 K5Ciśnienie… Też ważne!

Nie będę się rozwodzić nad tym, że jeśli jedziecie ostro cisnąć na oponach o miękkiej mieszance, kwalifikacyjnych albo tym podobnych, tudzież asfalt jest wyjątkowo przyczepny i zjada gumy w zastraszającym tempie, to do porządnego jeżdżenia może wam nie wystarczyć jeden tył… Bo zapewne Ci, którzy jeżdżą na takim poziomie, wiedzą to doskonale, ba, znają się sto razy lepiej ode mnie. Podobnie przełożenia – w przypadku zaawansowanych zawodników często manewruje się zębatkami, żeby uzyskać korzystniejsze przełożenia na dany obiekt. W warunkach amatorskich – nie ma co się tym przejmować.

Transport
Polecam busa lub przyczepkę. Naprawdę. Raz, że zagrożenie upadkiem na torze jest potężne, a stres i kłopoty związane z ogarnięciem na szybko transportu do domu są niewspółmierne do kosztów (wynajęcie przyczepki na jeden dzień to grosze). Wystarczy mieć własne pasy, a przyczepkę po prostu wypożyczyć. Druga sprawa to zmęczenie. Po całym dniu na torze (porządnej jazdy oczywiście) ledwo trzymamy się na nogach. Powrót do domu, szczególnie jeśli mamy daleko, może być po prostu niebezpieczny.

Samo życie
Jeśli chodzi o wyjazdy na tory zagraniczne, które polecam tym, którzy pokręcili się już trochę po małych obiektach, to zazwyczaj taka wycieczka kończy się spaniem na padoku (gorąco polecam!). Każdy porządny tor ma konkretny węzeł sanitarny, więc nie ma problemów z higieną. Naszym zadaniem jest jedynie zapewnić sobie jedzenie i spanie. Sposobów na to jest wiele, każdy całkiem niezły. Na Słowacji często wieją bardzo silne wiatry, stąd polecam jednak mieć „dach nad głową” (bus, namiot większy lub mniejszy). To przyda się też w razie niespodziewanej ulewy. I tu kolejny ważny punkt programu – opony deszczowe. Nie jest to może najtańsza sprawa, ale jeśli przeliczymy koszty wyjazdu na dwa dni na Węgry, Słowację czy do Brna (o Rijece nie wspomnę) – paliwo, wynajem przyczepki/busa, koszt samego wjazdu na tor i tak dalej, to dotrze do nas, że w razie deszczu i braku wetów, wyślemy całkiem znaczną kwotę w kosmos… Czasem lepiej zainwestować i spokojnie spać.

Paddock lifeMoje łoże hotelowe, a w tle mój ówczesny pojazd… To się nazywa spać z motocyklem. Dosłownie :D

NAJWAŻNIEJSZE!
Co na pewno MUSICIE zabrać? Motywację! Zaangażowanie! I uśmiech na twarzy! Torowanie potrafi sprawić mega frajdę, ale musicie się nastawić na pracę. Ładnej sylwetki i dobrych czasów nie da się uzyskać od razu. Jeden ma talent, drugi nie ma, ale pewne rzeczy trzeba po prostu wyjeździć i już. Tego nikt za was nie zrobi. Bardzo mocno polecam wziąć ze sobą na tor osobę, która nie jeździ, dać jej aparat do łapy i poprosić o robienie zdjęć. Na początku często wydaje nam się, że osiągamy złożenia większe niż Marc Marquez, a tak naprawdę do ziemi brakuje nam pół metra. Warto obejrzeć się na fotkach i ocenić dokładnie, nad czym należy pracować. Analiza i wyciąganie wniosków. Podobnie w przypadku filmowania – GoPro czy podobne kamery, choćby zamontowane on board, bardzo wiele mówią nam o tym, jak zachowujemy się na motocyklu. Jeśli odtworzymy sobie taki filmik w domu, na spokojnie i bez emocji, a później porównamy go z jazdą lepszych od siebie, możemy się naprawdę wiele nauczyć.

Honda CBR600RR Materiał trzeba zbierać :)

I na koniec. Zachęcam do jeżdżenia po torze. I nie tylko po torze. Zachęcam też do gymkhany, do stuntu, do wszystkiego, co może poprawić umiejętności i feeling na motocyklu. Im więcej umiemy, tym większą radość z jazdy możemy czerpać. I tym bezpieczniejsi jesteśmy. Więc lenie, na tory! Do zobaczenia w nadchodzącym sezonie :D

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie z Twittera

Komentujesz korzystając z konta Twitter. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s