Stuntowe love

Czas szybko płynie. Na „blacie” już październik, za oknem coraz zimniej. Ja powoli szykuje siebie, a właściwie swój budżet, do kolejnego sezonu, bo w tym roku nie wybiorę się już na tor. Plany na 2016 są ambitne, więc trzeba ciężko pracować, by udało się je zrealizować. Równocześnie nie marnuje czasu i cały czas się szkole, step by step ;)

O czym mowa? Ano o stuntowozie. Yamaha R6, a właściwie to stuntpies, zbudowany na jej bazie. Jest HB, jest 60 ząbków z tyłu i wiele, wiele innych przeróbek. Motocykl daje niesamowicie dużo frajdy z jazdy, dzięki ogromnej klatce, braku owiewek i jego ogólnym przeznaczeniu nie ma mowy o strachu przed wywrotką i idącymi za nią kosztami. Czysty fun. Przede mną długa droga, bo póki co jestem okrutnym leszczem, ale trening czyni mistrza ;) Przydałoby się tylko trochę więcej czasu, ale cóż, nie można mieć wszystkiego. Pociesza mnie to, że do stuntowych treningów nie jest potrzebna nie wiadomo jaka temperatura, więc do pierwszego śniegu spokojnie można mścić. I tak pewnie będzie :)

Yamaha R6 stunt

Przy okazji udało mi się wzbogacić moje zaplecze sprzętowe o nowy, a właściwie to o używany, kask. Jest to Shoei XR1000 w malowaniu Michael Rutter. Pewnie niedługo wam go pokaże :) Dlaczego tak? Zwyczajnie szkoda mi swojego drogowego Schubertha do stuntowych treningów. Nie czarujmy się, jest tam mocno narażony na grad uszkodzeń, a zwyczajnie go lubię. Poza tym jest moim ideałem na tor :)

Yamaha R6 stunt

Spadek temperatury wiąże się ze spadkiem przyczepności asfaltu. Generalnie, to źle. Są jednak małe plusy. Można ćwiczyć kontrolę motocykla w uślizgach – nie czarujmy się, litrowy motocykl sportowy przy takich temperaturach ślizga się cały czas (chyba, że ktoś muska gaz). Mimo wszystko mam na swoim koncie niewielkie doświadczenie, więc wykorzystuje każdą chwilę żeby się czegoś nauczyć. Jazda na uczelnie? Nie ma sprawy, zawsze można się pobawić i poprawić sobie humor przed kilkoma godzinami nudy ;))

Suzuki GSX-R 1000 K9

W poprzednim wpisie wspominałam o garażu. Jest ogarnięty. Prawie. Zmienił się zdecydowanie i to na lepsze. W tej chwili część „motocyklowa” wygląda tak jak na zdjęciu poniżej. Do ideału daleko, ale jak na aktualne możliwości i współlokatorów, którzy motocykli nie mają, nie przepadają za nimi, a garażu potrzebują też do innych celów.. Jest nieźle :)

2015-09-11 21.40.17-2

Wiem, że ostatnio wpisy nie pojawiają się zbyt regularnie, ale obiecuję poprawę. Za to na bieżąco możecie śledzić moje poczynania na fanpage’u, na którego serdecznie zapraszam – Życie na limicie :)

Jeden komentarz na temat “Stuntowe love”

  1. Trochę się zawiodłem… gdy wspominałaś o garażu takim radosnym i tajemniczym tonem, myślałem, że będzie coś bardziej wypasionego ;-) ale rozumiem, że to jest tylko stan przejściowy

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie z Twittera

Komentujesz korzystając z konta Twitter. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s