Wielkie garażowanie

Jak obiecałam, tak czynię.. Od kilku dni walczę z garażem, chcąc doprowadzić go do stanu używalności i przygotować do zimy, bo w głowie tkwi kilka ciekawych pomysłów, czekających na realizację. Na szczęście dopiero wrzesień, więc przed nami jeszcze sporo jazdy, ale nie ma też na co czekać. Poprzednia wersja pomieszczenia, w którym stał mój motocykl, bardziej przypominała składzik lub drewutnię niż garaż ;)

Zacznijmy od początku. Po co w ogóle motocykliście garaż? Proste pytanie, ale odpowiedź już wcale tak oczywista nie jest. Nie każdy mieszka w domu, by mieć takie pomieszczenie pod ręką. Ci, którzy żyją w mieszkaniach, najczęściej wynajmują miejsca w innych budynkach. Są też tacy, którzy motocykle trzymają na dworze i też jakoś żyją. Najprościej odpowiedzieć, że garaż służy głównie do przechowywania maszyny. Tak, na pewno tak. Co dalej?

Gdy zaczynałam swoją przygodę z motocyklami nie znałam tak naprawdę nikogo jeżdżącego jednośladem. Nie wiedziałam nic, kompletnie. Wielkim wyczynem było nabycie umiejętności sprawdzenia stanu oleju, ale nigdy jakoś specjalnie mnie to nie przejmowało.. „Pewnie jak zabraknie, to nie będzie działał” – myślałam. Wstyd? Pewnie, że tak, ale nie każdy wychował się wsród motocyklistów. Po prostu nie miałam się od kogo nauczyć najbardziej podstawowych rzeczy. To zaowocowało katastrofą, bo mój pierwszy „motocykl”, Yamaha DT50R, to był prawdziwy złom, w którym niesprawne było prawie wszystko. Łatwo było mi wcisnąć taki paździerz – o budowie motocykla wiedziałam tyle, co wyczytałam. Czyli nic :)

Suzuki GSX-R 1000 K9

A zanim na dobre zadomowię się w garażu.. Sezon trwa! :)

Siłą rzeczy, garaż służył mi wtedy do trzymania swojego szalonego ścigacza w ciepłym i suchym miejscu. Z biegiem czasu zaczęłam się interesować mechaniką motocyklową (samochodową również), czysto amatorsko. Poznawałam nowych ludzi, którzy znali się na rzeczy. I zorientowałam się, że w moim garażu nie ma nawet podstawowych narzędzi. Pewnie większości Panów to wydaje się śmieszne, ale parę lat temu nie wiedziałam nawet jak wygląda imbus, o szyfrach w postaci „grzechotka”, „nasadka”, „płaski” czy „krzyżak” nie wspominając. Od tego czasu powoli i sukcesywnie kompletowałam sprzęt domowy, bo nie było u mnie nigdy nikogo, kto by o to dbał. Klucze płaskie? Co najwyżej zdekompletowany zestaw z Biedronki…

Aż nadszedł moment, w którym dotarło do mnie, że w garażu robię tak dużo, że potrzebuje w nim nie tylko narzędzi, ale też miejsca, blatu czy oświetlenia. Nie jestem mechanikiem i nigdy nie będę, do speca w tej dziedzinie też brakuje mi „miliona lat świetlnych”, ale sporo dłubię dla przyjemności. I zaczęło się. Najpierw pomysł, potem projekt, aż wreszcie realizacja. To nie koniec, walczymy nadal. Póki co kupiłam piękną szafkę narzędziową (moja rodzicielka śmieje się do rozpuchu, że jej córka zamiast zestawu nowa sukienka + szpilki, kupuje sobie za ciężko zarobione pieniądze.. szafkę na narzędzia), zbudowaliśmy dwie szafki z solidnymi blatami i zamontowaliśmy dużo lepsze oświetlenie. Część druga obejmuje zupełną przebudowę obecnych mebli, stworzenie z nich wiszących półek i zostawienie na dole miejsca na motocykle.. i kosiarkę ;)

A po co to wszystko? Niech to na razie zostanie tajemnicą… W głowie są dwa projekty, które mają zabić mój czas zimą. Nie będę tego robić sama, mam współpracowników ;) Co, jak i dlaczego, dowiecie się później. Na pewno Gixxer nie będzie jedynym motocyklem, który będzie mieszkał w moim nowym, przebudowanym garażu :))

Jeden komentarz na temat “Wielkie garażowanie”

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie z Twittera

Komentujesz korzystając z konta Twitter. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s