Nowa Yamaha R1 – pierwsza jazda, pierwsze wrażenia

Czaiłam się na nią od kilku tygodni, aż wreszcie 3 maja 2015 udało mi się usiąść za sterami bolidu – nowej Yamahy R1. „Erłan” to ikona wśród litrowych motocykli sportowych, nic więc dziwnego, że jego nowa odsłona budzi tak wiele emocji.

Moim pierwszym motocyklem (nazwijmy to motocyklem ;) ) była Yamaha DT50R. Później przerobiłam jeszcze XJ6 i R6. Wcale nie ukrywam, że maszyny marki Yamaha są mi bliskie. Tym bardziej chciałam sprawdzić, czy zupełnie nowa „eRjedynka” rzeczywiście jest tak świetna, jak o niej piszą.

Nie nazwę tego testem, tylko zbiorem luźnych spostrzeżeń i mocnych wrażeń, ponieważ zrobiłam na R1 zaledwie ok. 50km. Nie przetestowałam wszystkich trybów, nie przycisnęłam jej do końca, bo egzemplarz, którym jeździłam, ma na liczniku zaledwie 400km przebiegu. Mówiąc wprost, motocykl jest nowiutki, pachnie fabryką i.. stresuje kierowce. Szczególnie w sytuacji, gdy wiadomo, że wart jest jakieś 80 000zł, a my nie jesteśmy jego właścicielami ;) A tak poważnie, to na R1 wskoczyłam bezpośrednio po ok. 70km na swoim motocyklu, więc pokuszę się o małe porównanie.

Yamaha R1

Pierwsze i najważniejsze, prowadzenie. Nowy „eRłan” jest mały, zwinny i poręczny. To brzmi nieprawdopodobnie jak na rasowego litra, ale tak jest. Przy mojej topornej dziesiątce prowadzi się jak 600ccm. Przerzucanie Yamahy w zakrętach to czysta przyjemność. Ta maszyna jest po prostu niesamowicie zwrotna. Nie trzeba się do niej specjalnie adoptować – teraz doskonale rozumiem, dlaczego krąży opinia, że na R1 może usiąść nawet laik. Jest to możliwe – wystarczy włączyć odpowiednio wszystkie systemy i cieszyć się bezpieczną jazdą.

Yamaha R1

Odnośnie bezpieczeństwa, warto wspomnieć o hamulcach. Zintegrowany układ hamulcowy daje naprawdę duży komfort. Czuć, jak sportowy przecinak błyskawicznie wytraca moc. Nawet w warunkach miejskich to nieocenione, szczególnie w sytuacjach awaryjnych. Silnik? Rzędówka o pojemności 998ccm, 200KM i wał korbowy typu crossplane, z zapłonem 270° – 180° – 90° – 180°. Co to oznacza w praktyce? Ma być, w porównaniu do poprzednika, mocniejszy w dolnym zakresie obrotów i liniowo oddawać moc. Rzeczywiście jest lepiej, szybciej i równiej niż było, ale nie czarujemy się – „eRłan” nadal uwielbia wysokie obroty i dopiero tam pokazuje 100% swoich możliwości.

Yamaha R1

Po pierwszych kilometrach mam tylko jedną refleksję. Chcę więcej! Jazda tym motocyklem to czysta przyjemność, a czuje ogromny niedosyt, bo zabrakło mi czasu na testy. Jedno jest pewne – technologia idzie do przodu i nowe motocykle są z zupełnie innej bajki, jak stare konstrukcje. Czy chcemy czy nie, nowe zawsze „pogoni” stare. Yamaha przenosi klientów w inny wymiar, wprowadzając na ulice szczyptę wyścigowych rozwiązań i klimatu. Mam nadzieję, że będę mieć okazję, by sprawdzić ją bardziej szczegółowo i napisać rzetelny test :)

Jeden komentarz na temat “Nowa Yamaha R1 – pierwsza jazda, pierwsze wrażenia”

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie z Twittera

Komentujesz korzystając z konta Twitter. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s