28 lutego. Data pozornie nie znacząca zbyt wiele, acz jakby przełomowa. Ostatni dzień miesiąca, który w naszych głowach uparcie tkwi jako „zimowy”. Marzec teoretycznie to jeszcze „winter”, ale mentalnie już „spring”. Cały świat się raduje, a motocykliści szczególnie. Bociany przyleciały, na dworze jakby ciepłej.. Tak, to już na pewno wiosna. Przedwiośnie znaczy się.
Pierwsze oznaki motocyklowej pobudki już za nami. Odbyła się pierwsza runda serii World Superbike, zawodnicy MotoGP zakończyli drugie testy w Malezji, w serwisach motocyklowych zaczął się ruch i zgiełk, a na wrocławskich ulicach coraz więcej motocyklistów przyodzianych w stroje przypominające ekwipunek alpinistów. Są i nawet nie narzekają, że zimno. Pewnie jesienią przy 7 stopniach Celsjusza wszyscy zgrzytaliby zębami, ale wczesną wiosną to temperatura iście tropikalna :)
A propos WSBK, jestem pod ogromnym wrażeniem pierwszej rundy, czyli dwóch wyścigów na słynnym torze Phillip Island. Wprawdzie zarwałam dla nich noc, ale było warto. Pierwsze starcie to zwycięstwo Jonathana Rea nad Leonem Haslamem o zaledwie 0.039 sekundy. Drugi bój zakończył się rewanżem zawodnika Aprili. O ile? O 0.010 sekundy. Przez cały czas trwania rywalizacji tak w pierwszym, jak i w drugim wyścigu, walka toczyła się przez cały dystans. W czołówce byli nie tylko Rea i Haslam, ale także rewelacyjny debiutant Michael van der Mark, Chaz Davies na Ducati oraz Jordi Torres (który przeniósł się do WSBK wprost z Moto2). Panowie stworzyli świetne widowisko, kto jeszcze nie widział, polecam. Jest wiele nielegalnych źródeł, które pozwolą wam na obejrzenie pierwszej rundy ;) Kolejna 22 marca 2015 w Tajlandii.
Pierwsza runda WSBK 2015 była niezwykle emocjonująca
Nie próżnowało też MotoGP. Drugie testy na torze Sepang w Malezji upłynęły pod znakiem… testów. Działo się tak wiele, że ciężko to krótko i zwięźle opisać. Przede wszystkim fabryczny zespół Ducati zadebiutował z zupełnie nowym motocyklem, Desmosedici GP15. Mimo, że były to pierwsze oficjalne jazdy Iannone i Dovizioso na nowej maszynie, Włosi prezentowali się bardzo dobrze, cały czas będąc w czołówce. „Dovi” komplementował dziecko Gigi Dall’Igni, zwracając uwagę na wyeliminowanie głównego problemu modelu GP14.3, a więc podsterowności. Teraz Ducati może wrócić do gry nawet o zwycięstwa w pojedynczych wyścigach, jednak przede wszystkim powinno być szybkie w kwalifikacjach, bo póki co wciąż posiada aut możliwości używania miększej tylnej opony, co niespecjalnie podoba się Valentino Rossiemu.
Andrea Iannone doskonale czuje się na nowym Ducati
Co dalej? Marc Marquez pomimo kłopotów z hamulcami podczas pierwszego dnia, później imponował nie tylko czasem jednego okrążenia, ale także tempem. Przede wszystkim w tym aspekcie uciekł pozostałym zawodnikom, w tym Jorge Lorenzo, który wraz z Rossim testował ewolucję szybkiej skrzyni biegów Yamahy. Na plus zaskoczył Hector Barbera, który wykręcił ósmy czas na ubiegłorocznym Ducati z elektroniką w specyfikacji open. Doświadczony Hiszpan był szybszy między innymi od fabrycznych zawodników powracającego do stawki Suzuki, a także Dovizioso, Scotta Reddinga na fabrycznej Hondzie oraz Pola Espargaro na fabrycznej Yamasze. Na swój nowy motocykl narzeka Stefan Bradl, który stracił miejsce na fabrycznej Hondzie na rzecz Cala Crutchlowa i dosiada teraz Yamahy zespołu NGM Forward. Warto zwrócić uwagę na równe i dobre tempo Bradleya Smitha, który pomimo wciąż męczącego go urazu kostki, osiągnął szósty rezultat, a także wspomnianego wcześniej Crutchlowa, który po przeniesieniu się do ekipy CWM LCR Honda wyraźnie złapał wiatr w żagle i testy w Malezji skończył z trzecim czasem.
Jedna z zimowych „wycieczek” ;)
Tyle jeśli chodzi o wyścigi. A ulica? Powoli żegna się ze mną akumulator, więc czeka mnie wydatek, na szczęście jeszcze nie aż tak przerażający. Oprócz tego zielony ma się nieźle. Ostatnio, mimo choroby, zaliczyłam dwie krótkie trasy (2x po 60km), bo ostatnio bardzo intensywnie pracuje nad stylem jazdy, co powoli przynosi efekty. Rozumiemy się też coraz lepiej, chociaż wciąż czekam na wyższą temperaturę i cieplejszy asfalt. Muszę jednak przyznać, że mimo swojej „wściekłości” i paru mankamentów, ZX10R to bardzo ciekawy motocykl. Wymaga dużo, ale też bardzo dużo uczy. Naprawdę trzeba być cały czas skoncentrowanym, żeby nie zostać wysadzonym z siodła ;) Oby upragniona wiosna przyszła szybko, bo nie mogę się już doczekać!