Pogodowa sinusoida

Siedząc zimą przed komputerami, oglądając z zacięciem motocyklowe zdjęcia i męcząc w kółko filmiki z kamerek na kaskach, marzymy, aby wreszcie był maj. Piękny, ciepły, zielony maj. Wizja nawijanych w cieplarnianych warunkach kilometrów jeży nam włos na głowie. Byle dotrwać…

Rzeczywistość, jak to rzeczywistość, bywa jednak nieco brutalna. I tak życie serwuje nam istną sinusoidę nastrojów pogodowych, od skrajności w skrajność i z zasady żadna nie może być dobra. Najpierw czujemy ten ból, który towarzyszy każdemu motocykliście jeżdżącemu w pełnym stroju. Upał. Nie zdążysz jeszcze ubrać do końca wszystkiego, co ma się znaleźć na Twoim ciele, a po plecach już płynie potok. Wsiadasz na motocykl i ruszasz. Jedziesz. Jest dobrze – wieje. Dojeżdżasz do świateł. O losie… Każda sekunda na czerwonym świetle jest jak godzina. Pod kaskiem mózg osiąga niebezpiecznie wysokie temperatury. Zaczynasz tracić kontrolę nad myślami – wszystkie skupiają się na tym, żeby wreszcie stamtąd uciec. I tak od postoju do postoju. Docierasz do domu i z prędkością światła atakujesz prysznic, rozrzucając przy tym wszystko, co masz na sobie, po całym domu. Ulga, zimna woda. Analizujesz na chłodno sytuację. – Jak ja nie znoszę takich upałów. To stanowczo nie są warunki do jazdy na motocyklu… – mówisz do siebie w myślach. Rzeczywiście, +22 stopnie i słońce to optymalna temperatura. Ale kiedy to się zdarza…

Ixon Anthemion

Dwa dni później wyjeżdżasz z domu. Ubierasz na siebie kominiarkę, ocieplacze na kolana, podpinkę pod kurtkę i rękawice na chłodniejsze dni. Jest zimno, ale bez przesady. Da się jeździć. Dojeżdżasz do swojego celu, spędzasz tam kilka godzin. Wychodzisz na zewnątrz. Leje. Pod kaskiem rzucasz kilka(naście) niecenzuralnych słów, po czym wsiadasz na swoją maszynę i ruszasz w stronę domu. Spod kół samochodów leci na Ciebie obrzydliwa breja, zawierająca cały uliczny bród. Wreszcie wyprzedzasz sznur aut, jadących 30km/h (w końcu PADA!), jesteście tylko Ty i deszcz. Uważasz na wszystkie wymalowane linie, piasek, brud, kałuże. Czujesz, że mimo swojej solidności (w końcu mało nie kosztowała… to nie są tanie rzeczy), Twoja kurtka zaczyna przeciekać. W butach masz już basen. Szybka kasku wymaga ciągłego przecierania rękawicą. Widać niewiele. W końcu docierasz do celu. I tu sytuacja jest identyczna, jak w przypadku upału. Zrzucasz z siebie wszystko (tyle, że ubrania ważą kilka kilogramów więcej) i lecisz pod prysznic. Życie.

Taki jest los motocyklisty w mieście. Przynajmniej takiego, który nie boi się różnych warunków atmosferycznych i nie wyciąga swojego pojazdu z garażu dopiero wtedy, gdy jest bezwietrznie, bezchmurnie, a temperatura osiąga magiczne +22 stopnie. Tak czy inaczej, znosimy to, kochamy to. Cóż więcej dodać. Taki mamy klimat :)

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie z Twittera

Komentujesz korzystając z konta Twitter. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s