Czas zacząć modlić się o pogodę… Najlepiej, gdyby jutro było pięknie i słonecznie. Plany są zacne, slidery dziś zasiliły moją bazę sprzętową :D Od razu, pośpiesznie zamontowałam je do kombinezonu i czekają na pierwsze szlify. Dosłownie. Przez ostatnie trzy dni aura nie była zbyt sprzyjająca dla motocyklistów, tym bardziej nosi mnie, żeby pojeździć.
Przez weekend zamiast doskonalenia umiejętności, miałam do wykonania dalszą część remontu domu, co nie znaczy, że jednośladów w moim życiu w tym czasie nie było – w końcu trwała rywalizacja na legendarnym torze Le Mans w wyścigach motocyklowych, a w sobotę w Tampere odbyło się Grand Prix Finlandii na żużlu. Jeśli chodzi o speedway… Dramatyczne zawody, dawno nie widziałam tak nudnego GP (a GP w ostatnich latach nie porywało). Cieszy mnie postawa Taia Woffindena, który powoli wraca do dobrej formy. Pozytywnie wypadł także drugi jeździec Sparty, Troy Batchelor. „Batch” pierwszy raz w karierze awansował do półfinału Grand Prix. Miło było oglądać jego radość, pomieszaną z ulgą :)
Jeśli chodzi o MotoGP, moją relację znajdziecie tutaj (uwaga, autoreklama :D) http://www.sportowefakty.pl/wyscigi-motocyklowe/440371/teatr-jednego-aktora-relacja-z-grand-prix-francji-w-motogp. W Moto3 jak zwykle działo się bardzo dużo. Jeśli ktoś nie widział ostatniego okrążenia i walki Jacka Millera z Efrenem Vazquezem, to gorąco polecam. Naprawdę czyste szaleństwo w wykonaniu Australijczyka, ale… To Australijczyk ;) Ogólnie w najmniejszej kategorii dzieje się najwięcej i naprawdę szkoda, że mało ludzi obserwuję tych młodych chłopaków. Dają z siebie 100%, cały czas jadą na absolutnym limicie. Brak jakichkolwiek kalkulacji, cwaniactwa. Czysta rywalizacja.
I to tyle, z tego niespecjalnie pasjonującego, acz deszczowego i zimnego weekendu. Trzymacie kciuki, żebym w tym tygodniu wybrała się jednak na „tor” przy Rakietowej i potrenowała, bo czas najwyższy zetrzeć nowe slidery :) Lewa!