Znajcie moją wielką miłość do żużla.. nie muszę nikogo przekonywać, że speedway to piękny i widowiskowy sport. Dla mnie to zdecydowanie więcej, ale nie o sobie dziś chciałam napisać. 6 grudnia odbyła się prezentacja drużyny Betardu Sparty Wrocław. Z wrocławskim klubem związana jestem od zawsze.. uczuciowo, a od kilku lat także w bardziej formalny sposób. I nigdy swojej decyzji nie żałowałam, choć bywało bardzo źle. Bywało.
Niektórzy twierdzą, że w życiu musi być raz lepiej, raz gorzej. Trzymając się tej wersji czuję i widzę, że w Sparcie przyszedł wreszcie czas na „lepiej”. Nie chodzi o wyniki, bo i kibice, i pracownicy klubu przez ostatnie lata nauczyli się, że rezultaty to nie wszystko. Liczy się atmosfera, otoczka. Ci ludzie żyją tym sportem, tym klubem. To coś więcej niż jazda w lewo po zwycięstwo, to sposób na życie.
Kibice niezwiązani aż tak mocno z zespołem przychodzą na mecze i oczekują wygranych. We Wrocławiu są jednak tacy, którzy długie miesiące czekają na rozpoczęcie sezonu, później nerwowo odliczają dni do kolejnych spotkań i dotkliwie przeżywają porażki, ale nie dlatego, że ich klub poległ, tylko dlatego, że szukają przyczyn niepowodzeń. Nie chodzi o dobicie zawodnika, a o wsparcie go dobrym słowem. Ile razy wierne grupy fanów wyciągały ręce do przybitych słabymi występami żużlowców. Jeden za wszystkich..
Dziewięciu wspaniałych – Betard Sparta Wrocław 2014
To wszystko brzmi jak bajka, a nie sport zawodowy. Oczywiście, każdy chce wygrywać. Ale w sezonie 2013 Sparta wygrywała nie dlatego, że była mocna na papierze, a dlatego, że drużyna była drużyną, a nie zlepkiem indywidualności. Tego brakuje w dzisiejszych czasach – wśród sportowców są sami księgowi, a wartości sentymentalne to sprawa znacznie mniej istotna. Nie śmiem twierdzić, że zawodnicy ścigają się w barwach Wrocławia za darmo – bzdura, nikt nie chciałby pracować za grosze. Ale jeśli to ich praca, to wykonują ją najlepiej jak potrafią, z sercem. A najważniejsi w tym wszystkim są kibice, którzy tę waleczną, choć nie najmocniejszą drużynę, chcą oglądać i oklaskiwać. Dumni po zwycięstwie, wierni po porażce.
Prezentacja, która odbyła się w Mikołajki, powodowała łzy w oczach tych, którzy są z klubem na dobre i na złe. Pełna sala, uśmiechy na twarzach kibiców i zawodników, głośny doping, świetne efekty. To wszystko wyglądało jak sen, po wielu chudych latach. A gdy na scenę wychodzili Tomek Jędrzejak, Maciek Janowski, a przede wszystkim lokalny bohater, Tai Woffinden, robiło się wręcz magicznie. Na widok mistrza świata cała sala wstała i zaczęła skandować głośnio „Tai Tai Woffinden!”. Takiego człowieka, który potrafi porwać tłumy, brakowało wrocławskiemu żużlowi. Czy sezon 2014 będzie przełomowy, a młoda Sparta w składzie Woffinden, Janowski, Batchelor, Jędrzejak, Pavlic, Suchecki, Malitowski, Dolny i Trzensiok zdoła zabłysnąć w Ekstralidze? Oby tak się stało, bo to, jak zmieniła się atmosfera i otoczka wokół Sparty przez ostatnie lata zasługuje na choćby drobny sukcesik.
Sparta Queen of the Wrocław