Nie lubię poniedziałków? W zasadzie to zależy od sytuacji.. tym razem nie mogę powiedzieć zbyt wiele pozytywnych słów na temat wczorajszego dnia. 16 września 2013, data jak każda inna. Po siłowni wracałam do domu ulicą Braniborską we Wrocławiu. Musiałam skręcić na Statoil, żeby zatankować motocykl. Samochody stały w sporym korku.
Gdy wreszcie dopchałam się do pasa prowadzącego na parking Lidla oraz stacji benzynowej, przeniosłam się na niego. Nie minęło kilka metrów, a z korka na prawym pasie wyjechał bus. Daewoo Lublin.. Co było dalej? Nie pamiętam wiele. Głównie huk uderzającego o asfalt kasku i motocykla. Nie straciłam przytomności, usiadłam i szybko sprawdziłam, czy ruszam wszystkimi kończynami i czy są one całe. „Nie jest źle” – pomyślałam. Natychmiast pojawiło się grono osób do pomocy. Kierowca busa podniósł sprzęt i powiedział, że mnie nie widział. Zdarza się..
Pierwszy raz w życiu (i oby ostatni), przejechałam się karetką. Później pozwiedzałam szpital przy Borowskiej. Naczekałam się kilka godzin na wypis ze szpitala. Na szczęście mogłam wyjść i to była zdecydowanie najlepsza informacja tego dnia. Trochę urazów jest, ale mogę normalnie funkcjonować – boli, ale ból to część naszej egzystencji i trzeba sobie z nim radzić. Dziś znów wsiadłam na motocykl.. nie swój, bo mój niestety nie nadaje się do jazdy. Zobaczymy jaka będzie decyzja policji – póki co nie orzekli kto jest winny całej sytuacji. A szkoda, bo kierowca samochodu sam powiedział mi, że mnie nie zauważył. Cóż. Oby monitoring wyjaśnił sprawę. Tymczasem pozostaje mi przesiąść się na Bandita 600S :-)
Przemyślenia? Cóż, ułamek sekundy. Gdybym upadła nieco dalej, babka kierująca Pandą jadącą z naprzeciwka nie zdążyłaby zareagować i mogłabym zostać plackiem na asfalcie. Nasze życie jest niezwykle kruche, właśnie dlatego powinniśmy starać się maksymalnie z niego korzystać. Wciąż wydaje nam się, że na realizacje planów mamy wiele czasu – tak naprawdę nie mamy. Odkładanie czegoś na bliżej nieokreślone „później” może się skończyć niespełnieniem wielu marzeń. Nie bójmy się działać i walczyć o szczęście, bo wbrew pozorom życie nie jest z gumy i w każdej chwili może się skończyć. W taki czy inny sposób.
Na koniec łapcie polski hip-hop. W klimacie..
„Miłość do życia często ratuje nas,
Dodaje skrzydeł, kiedy lecisz na kark
Kolejny raz wyciąga z psychicznego dna
Pamiętaj ziom, nie znasz godziny, ani dnia”