Mokra niespodzianka

Życie bywa nieprzewidywalne.. we wtorkowe popołudnie wybrałam się do kina. Była 19:30. Słońce powoli zachodziło za wrocławski horyzont. Ciepło, przyjemnie. Jakby letnio, choć już wrześniowo. Obejrzałam film „Jobs” i dyskutując na temat urwanego zakończenia wyszłam przed kino. Nagle mym oczom ukazała się.. ulewa.

Zapewne nie trwała pięć minut, bo drogi przypominały raczej brodziki dla dzieci w Aquaparkach niż suchy asfalt. Cóż, trzeba było spojrzeć na prognozę pogody. Teraz nie ma innego wyjścia, jak wybrać się na wyjątkowo mokrą, prawie dwudziestokilometrową przejażdżkę. Dobrze, że moja ukochana tekstylna kurtka posiada podpinkę z Gore-Tex’u.. po wyjątkowo intensywnym teście mogę śmiało ocenić ją na piątkę. Kominiarka również nie przepuściła wody. Niestety jeansy motocyklowe, skórzane rękawice sportowe i torowe buty to nie są gadżety na ulewny deszcz. Ale co tam – kolejna ciekawa przygoda za mną. Majtki już wyschły – właściwie mogłabym dziś wybrać się w kolejną wycieczkę podczas deszczu. Tylko wody z nieba brak :-) Do tej pory miałam okazję jeździć w czasie opadów kilka razy, ale nigdy nie była to tak intensywna „pompa”. W moim otoczeniu zwykło się mówić na to ściana deszczu. Właściwie trudno mi opisać swoje odczucia. Tak naprawdę przez sporą część drogi widziałam niewiele, bo jak wiadomo szybka kasku nie posiada wycieraczek.. a póki nie osiągnie się znaczniej prędkości krople niespecjalnie chcą opuszczać wizjer. A jeśli dodatkowo jakiś miły kierowca „puszki” postanowi jadąc przed Tobą dodać trochę H2O zmieszanego z brudem spod swoich kół, można osiągnąć stan ekstazy.

Katarzyna Karen ŁapczyńskaCo tam deszcz, wiatr i zimno. Jeździmy na pełnej! (zdjęcie z 31 grudnia 2012)

A sama jazda? Jak wiadomo motocykl to nie skuter wodny. Na szczęście opony, które posiadam w swojej bordowej strzale, dosyć dobrze radzą sobie z odprowadzaniem wody. Poszło gładko, bez większych problemów. Dzień wcześniej wyjechałam po rozpoczęciu opadów, kiedy brud z asfaltu nie zdążył jeszcze spłynąć i wtedy zabawa była większa. Tylna opona latała niczym przysłowiowy Żyd po pustym sklepie. Ale to ma swoje uroki – można poczuć się jak Marc Marquez ;-) Jazda w takich warunkach nie sprawia mi jakichś specjalnych problemów, choć jak wiadomo trzeba mocno uważać przy operowaniu gazem i hamowaniu. No i oczywiście należy pamiętać o tym, że pod zalaną wodą nawierzchnią mogą kryć się dziury, które niespecjalnie pomagają przemieszczać się jednośladem.

Na koniec tego wpisu pragnę serdecznie podziękować wam za to, że wchodzicie na bloga i czytacie moje wypociny :-) Jestem naprawdę zaskoczona ilością unikalnych użytkowników odwiedzających MotoKaren. Minął dopiero tydzień od powstanie bloga, a ma już całkiem przyzwoite statystyki. Obiecuję, że będzie jeszcze lepiej – dopiero się rozkręcam!

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie z Twittera

Komentujesz korzystając z konta Twitter. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s